Witajcie! :)
Straaaaasznie długo mnie nie było, wiem... Przepraszam! Ale tak już chyba ze mną jest. Piszę kiedy czuję, kiedy widzę daną scenę, dany fragment. A ostatnio było z tym ciężko.
Część jest kiepska i nie taka, jaką sobie wyobraziłam. No, ale cóż, lepiej nie napiszę, chociażbym siedziała nad tym kolejne kilka tygodni. Mam nadzieję, że z kolejną częścią pójdzie mi lepiej i nie będziecie musieli czekać.
A teraz zapraszam do lektury ;)
Pozdrawiam ;)
I odrobina prywaty na koniec :D
Siostro, Zdolniacho moja Kochana powodzenia jutro! :*
Trzymam mocno, mocno! ♥
Dasz radę! Lov! ♥
◊◊◊
Całą noc spędził siedząc na krześle. Przysypiał, jednak ani razu nie spał dłużej niż kilka minut. Tak jak obiecał, był przy niej, czuwał i czekał. Czekał, aż się obudzi, aż jej stan się poprawi...Z samego rana u boku Marcina zjawiła się Basia. Pomimo, że pora odwiedzin rozpoczynała się dopiero za godzinę, wyprosiła ochroniarza, żeby ją wpuścił. Musiała zadbać o młodego Chodakowskiego. Śniadanie, gorąca kawa, herbata... Wiedziała, ze sam o sobie nie pomyśli.- Dzień dobry Marcinku.- … – wysilił się na uśmiech. – Co pani tutaj robi?- Jak to co? Śniadanie przyniosłam. Chodź, zjesz coś, napijesz się gorącej herbatki.- Dziękuję, ale... niepotrzebnie zawracała sobie pani głowę. Nie jestem głodny.- Marcinku, musisz coś zjeść. Chodź, przejdziemy do bufetu, porozmawiamy. A Kasia... Kasia jest pod doskonalą opieka. Chodź – wyciągnęła dłoń w jego stronę – ja nie odpuszczam tak łatwo – uśmiechnęła się, dając tym samym chłopakowi do zrozumienia, że się nie podda.- Chwileczkę. Siostro? – wszedł do pomieszczenia.- Słucham? Coś się stało?- Nie. Ja za chwilę wracam, ale gdyby... gdyby coś się zmieniło proszę... – podał kobiecie wizytówkę – proszę dać mi znać. Dziękuję.
◊◊◊
Mostowiakowa spokojnie poczekała, aż Marcin zje śniadanie. Chciała, żeby zjadł w ciszy, na spokojnie... bez pytań, bez zbędnych słów. Widząc, że dopija herbatę, spakowała do torby przyniesione pojemniki i wypytała o stan zdrowia Kasi, o Szymka. Zapewniła chłopaka, że zawsze może liczyć na pomoc ze strony rodziny Mostowiaków, wspomniała też, ze jeśli tylko będzie potrzebował będzie czekał na niego wolny pokój. Uprzedziła go też, że jak tylko wróci z Warszawy, ona przyjdzie z obiadem. Nie protestował, nie kłócił się. Nie miał już na to siły. Basia i tak zrobi po swojemu.Rozmowę w pewnym momencie przerwał telefon chłopaka. Wyciągnął dzwoniące urządzenie, po czym spojrzał na wyświetlacz. Nieznany numer. Odebrał. Chwila ciszy. Spoważniał, jednak z sekundy na sekundę jego twarz rozjaśniał uśmiech. Delikatny, ale jednocześnie rozpalający przygasłe iskierki w oczach. - Dziękuję. Zaraz będę – powiedział kończąc rozmowę. – Obudziła się! – tym razem mówił do Basi. – Kaśka się obudziła. Ja... ja idę.- Leć – powiedziała, ale już jej nie słuchał, biegł korytarzem w dobrze mu znanym kierunku.
◊◊◊
- Cześć Królewno – powiedział radośnie, zaraz po tym jak pojawił się w sali.- Jesteś... – wyszeptała ledwo słyszalnym głosem, a kąciki jej ust delikatnie uniosły się ku górze. Podszedł do łóżka i pochylając się nad nią, musnął delikatnie jej policzek, usta. Odsunął się zanim zdążyła odwzajemnić pieszczotę i usiadł na krześle stojącym tuż obok. – Marcin...- Ciii... – ujął jej dłoń w swoje, przykładając ją do swojego policzka. - Jak się czujesz?- Nie wiem. Dobrze. Chyba...Nie wiem...- Wiesz jak ja się o Ciebie bałem?- Przepraszam... – wyszeptała łamiącym się głosem.- Tylko mi tutaj nie becz... – opuszkiem palca starł łzę spływającą po jej policzku - Kaaaaśka...- Boję się... – mocniej ścisnęła jego dłoń.- Czego. Kochanie wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. Szymek...- Gdzie on jest? - weszła mu w słowo.- Zabrali go do Warszawy. Młody ma tam tak dobrze, że od wczoraj wygrzewa się w inkubatorze. Wszystko jest dobrze – dodał widząc przerażony wzrok dziewczyny. – Jest zdrowy, silny... tylko maluszek z niego. Dlatego ten inkubator. - Widziałeś go?- Jeszcze nie. Niedługo powinienem jechać... Ale... Zostanę z Tobą.- Jedź. Jedź – powtórzyła, widząc, że chce zaprotestować - i zrób zdjęcie. Chcę go zobaczyć...- Zostanę.- Marcin...- Kaśka, posłuchaj... – oboje przenieśli wzrok na kieszonkę jego marynarki, z której rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. – Posłuchaj – powtórzył – zostanę...- Odbierz – poprosiła. – Może to coś ważnego.- Olek. Zaraz wracam – wypuścił dłoń dziewczyny i muskając przelotnie jej policzek, wyszedł z pomieszczenia.
Wrócił po upływie kilkunastu minut. Wchodząc do sali od razu zauważył, że dziewczyna śpi. Usiadł na krześle i ostrożnie ujął jej dłoń. Czując delikatny uścisk, przeniósł wzrok na twarz dziewczyny. Jej powieki delikatnie zadrżały, wymruczała coś pod nosem i spojrzała na niego mętnym od snu wzrokiem.- Zasnęłam... - wyszeptała. – Przepraszam.- Ciii.. śpij dalej – przeniósł dłoń na jej policzek, gładząc go delikatnie. – Zaraz będę się zbierać. Olek już na mnie czeka..- Ale wrócisz szybko?- Wrócę. Obiecuję. Ale teraz zaczekam, aż zaśniesz.- Marcin... Jedź. Szymek czeka – poprosiła, przymykając powieki. Tak bardzo chciałaby przytulić synka, zobaczyć go, dotknąć...- Heeej, królewno – widząc, że po jej bladym policzku zaczynając spływać łzy, nachylił się nad nią i ujął jej twarz w swoje dłonie. - Ciiii – uspokajał ją, opuszkiem palca ścierając z policzka przejrzyste krople.- Brakuje mi go... - położyła dłoń na swoim brzuchu. Automatycznie spod przymkniętych powiek wypłynęło kilka łez.- Wiem, kochanie... Przywiozę Ci dziś mnóstwo zdjęć Małego, nagram filmiki, co tylko chcesz Księżniczko. A jak tylko poczujesz się lepiej, zabierzemy Cię do Warszawy, tak? Heeej, Kaśka, już! Dosyć. Słyszysz? Kaaaasiu...- Panie Marcinie – przy łóżku dziewczyny pojawiła się pielęgniarka. Kasia w tym czasie odnalazła jego dłoń lezącą na materacu i splotła ją ze swoją – żona powinna odpoczywać.- Już, już – spojrzał przelotnie na kobietę i posłał jej uśmiech. - Minutka. Dobrze?- ponownie przeniósł wzrok na Kaśkę. - Już dobrze? - zapytał, kiedy pielęgniarka zniknęła za drzwiami.- Mhm. Leć – wypuściła jego dłoń, a swoją odruchowo przeniosła na brzuszek. Oczy ponownie zaiskrzyły się od łez.- Kaasiuu... - musnął delikatnie jej usta. - Kocham cię, wiesz? - wyszeptał wprost do jej ust – I niedługo będę z powrotem. - jeszcze raz przelotnie musnął jej lekko rozchylone usta.- Kocham Cię.- Pa Królewno – pożegnał się i wyszedł z pomieszczenia. Stanął jeszcze przed oknem. Patrzyła w jego stronę, uśmiechając się blado. Puścił w jej stronę oczko i ruszył wzdłuż korytarza.
No w końcu <33 Jej <3 obudziła się <3 , mam nadzieję że wszystko będzie dobrze ♥ ale ja nie wiem co tam wymyślisz <33 .. Opowiadanie śliczne <3 trochę czekania ale warto było <3 mam nadzieję że 5 część będzie niebawem <3 pozdrawiam /.nika
OdpowiedzUsuńMnie też baaaardzo ciekawi, co tam sobie wymyśliłaś w tej swojej główce...
OdpowiedzUsuńBo nie wierzę, że może być aż tak kolorowo...
Ale mam nadzieję, że jednak się mylę. :D
Czekam na kolejną część :)!
Pozdrawiam, Kasiek. ;)
Cóż... w życiu różnie bywa, ale zawsze po burzy wychodzi słońce. Tylko.. czy burza już minęła? A może to dopiero początek? Tego dowiecie się już niedługo :D
UsuńPozdrawiam ;)
Super :) czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńI widzisz jaka ja jestem? Do tej pory nic nie powiedziałam!
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego w ogóle marudzisz! Pięknie jest! Idealnie!
Dalej, dalej!
I... dziękuję Mała! :* <3
PotForek jesteś! (I ja też, bo zapomniałam odpisać, haha! :D )
UsuńI wieesz, co ja myślę. Nie jest.
:* <3
heeeej jestem tutaj przez przypadek ale muszę przyznać że bardzo mi się podoba i chyba zostanę stałym gościem pozdrawiam lola
OdpowiedzUsuńkiedy next super piszesz
OdpowiedzUsuń