Cześć! :)
Przyznam szczerze, że z tą częścią planowałam zaczekać kilka dni, żeby Was za bardzo nie rozpieszczać... no ale cóż... nie wyszło mi :P
Z kolejną częścią nie będzie tak dobrze, dopiero zaczęłam nad nią pracować i kilka dni może mi to zająć.
No ale nic... zapraszam do lektury :)
Pozdrawiam! ;)
Nie wiedział ile czasu spędził siedząc na krześle, wpatrując się w drzwi bloku operacyjnego. Miał jednak wrażenie, że siedzi tu całą wieczność. Czas dłużył mu się niemiłosiernie. Jeszcze nigdy w życiu tak się nie bał. A teraz z tego strachu nie potrafił skupić swoich myśli na niczym innym. Teraz liczyła się tylko ona. Nikt i nic więcej. Przed oczami przelatywały mu wszystkie spędzone z nią chwile, to jak bardzo byli szczęśliwi. W końcu szczęśliwi i oboje tak bardzo zakochani... Przecież ona musi z tego wyjść. Nie może go zostawić. Nie teraz. Nie może po raz kolejny jej stracić... tym razem bezpowrotnie. Nie może. Była, jest całym jego życiem. Dzięki niej zrozumiał co to znaczy kochać i być kochanym. To ona go tego nauczyła. Ona nadała sens jego życiu. I teraz miałby ją stracić? Dlaczego musiało wszystko się spieprzyć... gdyby nie ten cholerny wyjazd... gdyby z nią został... Czując, że w oczach gromadzi mu się coraz więcej łez, ukrył twarz w dłoniach. Zsunął je dopiero po dłuższej chwili. Spod przymkniętych powiek nadal spływały łzy. A przecież on nigdy nie płakał. Nerwowo starł mokre od łez policzki i tym razem utkwił swój wzrok w podłogę.- Dlaczego to do cholery tyle trwa? – poderwał się gwałtownie z krzesła i przechodząc kilka kroków, odwrócił się w stronę Tomka.- … – zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, drzwi bloku powoli się otworzyły, a zza nich wyłonili się lekarze. Widząc ich poważne, zmęczone miny zbladł momentalnie. Przełknął nerwowo ślinę i szybkim krokiem podszedł do jednego z nich. – Co z nią?- Krwotok był większy, niż się spodziewaliśmy...- … – po raz kolejny nerwowo przełknął ślinę, tak cholernie bał się tego, co za chwilę usłyszy.- To była naprawdę ciężka i długa operacja. Opanowaliśmy krwawienie – mówił dalej mężczyzna. – Stan pacjentki jest bardzo poważny, najbliższe kilka godzin będzie decydujące... Organizm pańskiej żony jest bardzo osłabiony...- … – ledwo trzymając się na nogach, podszedł do ściany, opierając się o nią.- Wszystko w porządku?- Kiedy będę mógł ja zobaczyć? – zapytał, ignorując wcześniejsze pytanie mężczyzny.- Za chwilę przewieziemy pacjentkę na OIOM. Pora odwiedzin co prawda się skończyła, ale... za jakieś pół godziny przyślę do pana pielęgniarkę – po raz pierwszy od początku rozmowy uśmiechnął się nikle.- Dziękuję.
◊◊◊
Podążając za pielęgniarką, zatrzymał się przed oszkloną ścianą, oddzielającą korytarz od OIOMu. Od razu zauważył, że leżała na najbardziej oddalonym łóżku. Ginęła wśród kabelków i rurek szpitalnej aparatury, kroplówek. Nawet z tej odległości widział jaka jest blada. Delikatnie dotknął dłonią szyby, by po chwili oprzeć na niej czoło. Ponownie jego oczy rozbłysły od zbierających się w nich łez.- Kaśka... – wyszeptał ledwo słyszalnym, łamiącym się głosem.- Może pan wejść. Ale proszę nie siedzieć długo. Żona potrzebuje teraz spokoju...- Dzię... – zawiesił na chwilę głos... za każdym razem jak słyszał słowo „żona” czuł ukłucie w serce. Przecież dopiero mieli się pobrać. Za dwa tygodnie mieli wziąć ślub. A teraz? Teraz nic nie wiadomo... – Dziękuję – wysilił się na blady uśmiech i wszedł do pomieszczenia, wolnym krokiem mijając kilka kolejnych łóżek. Zatrzymał się przy łóżku dziewczyny i przysuwając sobie krzesło, usiadł najbliżej jak się tylko dało. Ujął jej dłoń w swoje dłonie i pochylając się nieco, musnął ją delikatnie. Raz, drugi... kolejny... – Kaśka... – wyszeptał – i co Ty narobiłaś? Mówiłem, żebyś na mnie zaczekała. – kontynuował typowym dla niego tonem głosu. Stanowczym, ale czułym, pełnym troski – Ale nie, Ty zawsze, ZAWSZE – zaakcentował – musisz wszystko po swojemu. Widzisz jak narozrabiałaś? Musiałem rzucić ten cholerny Frankfurt... Kochanie – ton jego głosu zdecydowanie złagodniał – wiesz jak się cholernie bałem? Jeszcze nigdy w życiu nie umierałem ze strachu tak, jak wczoraj, dziś. Królewno... – pochylił się nad łóżkiem, przykładając drżącą dłoń do jej policzka – nie możesz mnie zostawić. Nie możesz nas zostawić. Tak bardzo cię kocham... A wiesz... – starał się zapanować nad drżącym głosem – jutro będę mógł zobaczyć naszego synka. Teraz jest w Warszawie, ma tam doskonałą opiekę... Silny z niego facet, wiesz? Tutaj tak zimno, a farciarz wygrzewa się w inkubatorze. Dzieciak od początku ma dobrze.- Przepraszam – w sali pojawiła się pielęgniarka – ale... muszę...- Już wychodzę. Tylko jeszcze... – przeniósł spojrzenie na Kasię.- Ma pan minutkę – kobieta uśmiechnęła się do niego, po czym odwracając się, ruszyła do gabinetu, połączonego z salą.- Dziękuję – zaczekał, aż kobieta zniknie za ścianą i wstając z krzesła, pochylił się nad dziewczyną. Położył dłoń na jej policzku, gładząc go delikatnie. – Królewno, muszę już iść. Ale przez cały czas będę tam – przeniósł spojrzenie na szybę, oddzielającą salę, od korytarza, by następnie wrócić spojrzeniem na twarz nieprzytomnej dziewczyny. – Kocham cię – zbliżył twarz, do jej twarzy i musnął jej blady policzek. Tylko na taki gest mógł sobie pozwolić. Usta zasłaniała maseczka tlenowa. Jeszcze raz pogładził jej policzek i dopiero po chwili odszedł od łóżka, kierując się w stronę wyjścia. Wyszedł z pomieszczenia i od razu podszedł do szyby. Obiecał jej, że tutaj będzie.- Proszę pana – usłyszał za plecami spokojny głos pielęgniarki – nie może pan tutaj zostać...- Obiecałem Kaśce, że tutaj będę... Nie mogę jej zostawić.- Nie może... No dobrze. Porozmawiam z lekarzem.- Dziękuję – uśmiechnął się nikle i wrócił spojrzeniem w stronę sali. Opierając czoło o szybę, wyciągnął telefon z kieszeni. Kilkanaście nieodebranych połączeń i SMS-ów. Tomek, pani Basia, ojciec, matka, Olek... Janka. Zadzwoni do nich jutro. Nie ma siły, ani ochoty z nimi rozmawiać, tłumaczyć... Olek. Do niego powinien zadzwonić. Miał zajrzeć do Szymka, zorientować się co Maluchem. Wybrał numer brata i spoglądając na Kaśkę, oparł się ramieniem o szybę.- Byłeś? – zapytał od razu, bez zbędnych słów powitania.- Cześć – usłyszał. – Bylem. Jest lepiej jak wczoraj. Młody jeszcze przez jakiś czas będzie w inkubatorze. Waży zaledwie 1700 gramów... jest maleńki... 47 centymetrów. Dostał piękne 10 punktów – uważnie słuchał słów brata, zapamiętując wszystko co do niego mówił. – Miał problemy z oddychaniem, dlatego założyli mu do noska takie specjalne przewody, które ułatwiają oddychanie. W ciągu kilku dni, może stracić trochę na wadze, ale to normalne. Najważniejsze, żeby przybrał do dwóch kilogramów i będzie dobrze. Silny z niego facet.- Przed – z trudem wypowiadał każde słowo... Najważniejsza dla niego osoba walczyła o życie, a on nie mógł nic zrobić. Cholerna bezradność tylko potęgowała ból - południem będę w Warszawie.- Ja mam jutro wolne, od rana będę u Młodego. A co z Kasią?- Trzeba czekać... – znowu załamał mu się głos. – Krwotok. Operowali. Najbliższe godziny są decydujące... Boję się – powiedział na koniec zupełnie nie panując nad targającymi nim emocjami.- Kaśka to cholernie silna kobieta. Da radę. Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze. SŁYSZYSZ?! Marcin? Jesteś tam? Marcin! – nie usłyszał już odpowiedzi. Zamiast tego z słuchawki rozległ się dźwięk przerwanego połączenia.Rozłączył rozmowę i ściskając telefon w dłoni, usunął się po ścianie i siadając na podłodze, ukrył twarz w dłoniach. Płakał. Tak bardzo sobie nie radził. Tak cholernie się bał. Dlaczego ich to spotyka? Dlaczego nie mogą być tak po prostu szczęśliwi? Dlaczego?- Wszystko w porządku? – poczuł na swoim ramieniu czyjaś dłoń. – Proszę pana...- … – bez słowa spojrzał na pielęgniarkę, z która rozmawiał dziś już kilkakrotnie.- Rozmawiałam z ordynatorem. Pozwolił panu zostać, ale myślę, że powinien pan jechać do domu, odpocząć. Żona nie powinna widzieć pana w takim stanie.- Dziękuję – podniósł się z podłogi i wrócił we wcześniejsze miejsce, obserwując śpiącą za szybą Kasię.- To może chociaż kawa?- … – pokręcił głową. – Dziękuję.- Gdyby pan czego potrzebował tam – wskazała dłonią na prawo – znajdzie pan automat. A ja będę cały czas tutaj – tym razem dłoń przeniosła na mały gabinet połączony z OIOMem.- Dziękuję.◊◊◊
Kiedy pół godziny później jedna z pielęgniarek pojawiła się w sali z zamiarem sprawdzenia stanu pacjentów, niemal od razu zauważyła Marcina. Nadal stał w tym samym miejscu, oparty ramieniem, głową o szybę. Obserwował co dzieje się w pomieszczeniu. Kobieta wykonała swoją pracę i chwilę później zjawiła się tuż obok chłopaka. Teraz dostrzegła zmęczenie, jakie malowało się na jego twarzy. Prawie zasypiał na stojąco.- Jak z nią? – zapytał od razu.- Stan jest stabilny... jeszcze za wcześnie, żeby cokolwiek można było powiedzieć. A Pan...- Nigdzie nie pójdę – powiedział, spodziewając się, co za chwilę usłyszy od kobiety.- To może pan chociaż usiądzie? Proszę wziąć jedno z tamtych krzeseł. Pan też musi odpoczywać.- ... – bez słowa podszedł w miejsce wskazane przez kobietę i przeniósł sobie krzesło. Uśmiechając się blado usiadł na nim i ponownie opierając głowę o szybę, wrócił wzrokiem na Mularczyk. – Dziękuję – dodał, kiedy pielęgniarka wracała do pomieszczenia.
Wiedziałaś kiedy dodać! ♥
OdpowiedzUsuńIdealny sposób, żeby nie myśleć o teorii :D
I ja poproszę dalej? ;D
Bo ja wiem wszystko, hahaha! :D :*
UsuńA za teorię to ja mooocno trzymam kciuki, ale to wiesz :D
I Gabciu! Nie mów mi tak :P
Boziu *.* takie piękne :'( ♥ Szkoda mi Marcina i Kaśki :/ ♥ ja już chce next ♥ /.nika
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Cieszę się, że opowiadanie się podoba :)
UsuńI tak jak wcześniej wspomniałam kolejna część będzie za kilka dni.
Pozdrawiam :)
Cudowny i tak cholernie biedny Marcin <3 :(
OdpowiedzUsuńI ja też poproszę! :D :*
Kaaaaaro! Proooszę Cię! Nie ma :P
UsuńNa szczęście nie trzymałaś nas tak długo w niepewności. :)
OdpowiedzUsuńChociaż i tak do końca nie mamy pewności, że nas zaskoczysz, bardzooo niemile. :P
Czekam na kolejną część, pozdrawiam :) !
Kasiek
Teraz trochę Was potrzymam,ciężko mi idzie z nową częścią... Powiedzmy, że dopiero połowa za mną... Ciężko przelać wizję z głowy na komputer :/
UsuńPozdrawiam :)
Trzymam kciuki za tworzenie nowej części :) !
UsuńMam prośbę, mogłabyś się do mnie odezwać?
Bo nie mogę znaleźć tutaj żadnego kontaktu do Ciebie. :/
A mam pewną sprawę. ;)
Kciuki się zdecydowanie przydadzą ;)
Usuńluuskowa@gmail.com zapraszam ;)
fantastyczny blog! tak pięknie wszystko opisujesz, że czuję się jakbym oglądała kolejny odcinek MJM... czekam na kolejną część bardzo, bardzo! :))
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję! Bardzo mi miło. :)
UsuńPozdrawiam :)