poniedziałek, 1 czerwca 2015

Część 1

Spotkanie trwało od ponad pół godziny, a on nadal nie mógł się skupić. Ciągle myślał o Kaśce, o tym, czy poszła już do Mostowiaków. Poprosił o kilka minut przerwy i wychodząc na zewnątrz od razu wybrał numer do dziewczyny. Nie odbiera. Spróbował jeszcze raz, znowu to samo. Już chciał pisać do niej sms'a, ale zauważył, że dzwoniła do niego zaledwie kilka minut temu. Nagrała wiadomość. Kąciki jego ust mimowolnie uniosły się ku górze, kiedy włączał nagraną wiadomość. Nic z tego nie rozumiał. Szum, szelest liści... Wyraz jego oczu zmienił się nie do poznania, były takie... przerażone? I do tego zbladł momentalnie. Nie zastanawiając się wybrał numer do Marka i ruszył w stronę windy. W pośpiechu wyjaśnił Mostowiakowi co się stało, poprosił, żeby natychmiast pojechał na ich działkę, a najlepiej od razu wezwał na miejsce karetkę. Obaj doskonale wiedzieli, że nie ma czasu na czekanie. Trzeba działać.
Zapominając o spotkaniu, o tym, że powinien tam wrócić, wybiegł do samochodu i zapinając w pośpiechu pasy ruszył przed siebie. Gnał przed siebie, przyciskając pedał gazu najmocniej jak się tylko dało... Sunął po ulicy co chwila wyprzedzając kolejne samochody... Musiał znaleźć się jak najszybciej przy niej... Tak cholernie się o nią bał... To wszystko jego wina. Po cholerę ta jechał? Gdyby został, Kaśka na pewno nie pojechałaby sama do Grabiny. Nic by się nie stało.
- Cholera! – krzyknął dokładnie w tym samym momencie, w którym rozdzwonił się jego telefon. Nie patrząc kto dzwoni, odebrał połączenie.
- Marcin! Gdzie ty do cholery jesteś?! Dzwonili z Frankfurtu, że zniknąłeś. Co ty wyprawiasz?
- Kaśka dzwoniła... Coś się stało... Marek jej teraz szuka. Zadzwonię później – nie czekając na reakcję ze strony ojca, rozłączył połączenie i od razu wybrał numer Mostowiaka. – Znalazłeś ją?
- Tak... Leżała nieprzytomna na waszej działce. Oddychała. Karetka od razu zabrała ją do szpitala. Jadę za nimi, ale wątpię, żeby cokolwiek mi powiedzieli... Będę próbować...
- Do którego szpitala? - zapytał tłumiąc łzy.
- W Gródku.
- Będę najszybciej jak się da...
- Jestem pod szpitalem, muszę kończyć. Zadzwonię jak tylko czegoś się dowiem.
- Dzięki.


Nie wiedział ile czasu jedzie, ani gdzie jest. Zupełnie się tym nie przejmował. Myślał tylko o tym, żeby w końcu być przy niej. Przy nich. Marek nadal nie dzwonił, nie odbierał, a on nie mógł znieść tej cholernej bezradności, niewiedzy... Łzy spływały mu bezustannie po policzkach, ręce drżały... Jeszcze nigdy w życiu tak bardzo się o kogoś nie bał... Pędził nie zatrzymując się nawet na chwilę, a kiedy się tylko dało, jeszcze bardziej przyciskał pedał gazu. 

◊◊◊ 

Prosto z karetki zabrali dziewczynę na OIOM, gdzie zlecono szereg badań. Ciągle była nieprzytomna. Leżała na szpitalnym łóżku, blada, słaba... ze wszystkich stron otaczały ją najróżniejsze aparatury, kable, rurki.. Dookoła niej stało kilka osób. Lekarze, pielęgniarki...
Po jakimś czasie do pomieszczenia wszedł starszy mężczyzna. Lekarz. Kobieta stojąca przy łóżku Kasi, przedstawiła koledze stan pacjentki.
- Przywieziona pół godziny temu karetką, w stanie przedrzucawkowym. Ciśnienie wysokie, 220/140. Udało nam się je trochę zbić, jednak.. wciąż jest za wysokie. Nadal nie odzyskała przytomności.
- A dziecko? Który to tydzień?
- 32. Tętno w normie. KTG również prawidłowe.
- Jak tylko ciśnienie się unormuje i nie będzie rosło, musimy przewieźć kobietę do Warszawy.
- Doktorze... – młoda lekarka przeniosła zaniepokojony wzrok na monitor – ciśnienie ponownie skoczyło do góry.
- Proszę podać pacjentce dożylnie 10 miligramów dihydralazyny.




A na koniec trochę prywaty :)
No i nie kazałam Wam długo czekać. Widzicie jaka jestem dla Was dobra? 
Także tego... Wszystkiego najpiękniejszego Dzieciaki Słodziaki! :D
I proszę się teraz pięknie wziąć za robienie, czytanie, pisanie czy co tam jeszcze musicie :* Bo więcej motywować nie będę, ot co.

7 komentarzy:

  1. Pięknie Mała! ♥
    I dalej, i więcej!
    Piękny prezent na dzień dziecka! ♥

    Tylko... to, co powiedziałaś na koniec... to wcale nie działa motywująco... czarno widzę jutrzejsze kolokwium...
    I wiesz co masz zrobić! :D :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wiem, że jesteś zdolniacha i widzę... kolorowo? :D
      I już nie muszę? Już zrobiłam! Ileee można? :P

      Usuń
  2. Mała, Ty wiesz, że kooooooocham! <3
    I nie ma co marudzić - perfekcyjnie jest, o!
    I biedny Marcin taki. I Kaśka też biedna.

    I my też biedne, bo nie wiemy co z nimi dalej!
    I Gabcia dobrze mówi!! :D :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwariowałaś? Jakie perfekcyjnie? Do perfekcji to jeszcze dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuga droga :P

      Usuń
  3. Maruuudy jesteście! :P
    Biedna to jestem ja! Chora się dla Was poświęcam, pisajam, a Wy co? Jeszcze marudzicie. Pf!

    I dziś więcej nie dostaniecie. Teraz obowiązki.

    OdpowiedzUsuń
  4. nieźle się zaczyna. :)
    czekam na rozwój wydarzeń. :D
    pozdrawiam, Kasiek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana piękne ♥♥ czekam na ciąg dalszy ♥♥ <33 c/.nika

    OdpowiedzUsuń